W dzisiejszych czasach kwestia społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR) staje się coraz bardziej istotna. Fundacja Instytut Przedsiębiorczości Społecznej, działając na rzecz rozwoju społeczności i środowiska, podejmuje się analizy tego zagadnienia oraz jego praktycznej implementacji. W niniejszym artykule przyjrzymy się bliżej idei CSR, jej lokalnemu zakorzenieniu oraz rzeczywistemu zaangażowaniu firm w społeczne sprawy.
Spis treści
- Lokalne zakorzenienie społecznej odpowiedzialności biznesu
- CSR – realne zaangażowanie czy propagandowa ściema?
- Walka o rzeczywistą społeczną odpowiedzialność biznesu
Czas czytania: Około 10 minut
Jednym z obszarów działań naszej fundacji jest sfera społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR). Czym jest CSR? Według definicji pochodzącej z normy ISO 26000 to odpowiedzialność organizacji za skutki i wpływ jej decyzji oraz działań na społeczeństwo i środowisko poprzez transparentne i etyczne zachowanie, które: przyczynia się do zrównoważonego rozwoju, włączając w to zdrowie i dobrobyt społeczeństwa; uwzględnia oczekiwania interesariuszy; jest zgodne z obowiązującym prawem i spójne z międzynarodowymi normami postępowania; jest wprowadzone w całej organizacji i praktykowane przez nią w obrębie jej strefy wpływów i relacji z interesariuszami. Powiązanym z powyższym i stosowanym często jako synonim CSR jest obecnie modny skrót ESG ( skrót od Environmental – Środowisko, Social – Społeczeństwo, Governace –Zarządzanie). No właśnie, nie przez przypadek użyłem słowa „modne”, gdyż należy mieć świadomość, że obecny, nierzadko jedynie deklarowany, zwrot biznesu w kierunku społecznym, dbania o środowisko czy wysokie standardy zarządzania, jest jedynie zwrotem deklaratywnym.
Lokalne zakorzenienie społecznej odpowiedzialności biznesu
Częstym błędem podejmowanym przez teoretyków CSR, ale i praktyków (zwłaszcza przez międzynarodowe korporacje, operujące w wielu krajach i siłą rzeczy powielające różne schematy i rozwiązania w wielu państwach) jest pewne uniwersalistyczne podejście do tematyki CSR, czyli realizowanie globalnej agendy bez uwzględnienia lokalnych problemów i uwarunkowań. Jak dobrze wiemy, każde państwo posiada własne, specyficzne problemy wynikające z poziomu rozwoju społecznego, rozwarstwienia materialnego, zakorzenionych społecznie instytucji, uwarunkowań kulturowych, historycznej ścieżki rozwoju i wielu innych źródeł. Strategia CSR musi te problemy identyfikować, by na jej podstawie stosować praktyki dostosowane do lokalnych potrzeb i uwarunkowań.
Przykładowo troską wielu korporacji jest odpowiedni udział kobiet na stanowiskach kierowniczych, co w Polsce nie jest istotnym problemem. Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny „kobiety stanowią 43 proc. osób pełniących takie funkcje, podczas gdy średnia dla Unii Europejskiej wynosi 35 proc. Wyższy wskaźnik niż Polska ma jedynie Łotwa (46 proc.)” . Jednocześnie globalna agenda nie odnosi się do bardzo ważnego problemu z punktu widzenia Polski, jakim jest katastrofalna demografia. Tak więc analizując zagadnienie (na podstawie podziału zawartego w normie ISO 26 000) zatrudnienia i warunków pracy bardziej niż np. na wprowadzaniu parytetów dla kobiet w zarządach powinniśmy skupić się wsparciu kobiet w ciąży, umożliwieniu im łączenia pracy z aktywnością zawodową czy kształtowaniu odpowiednich warunków do powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim i rodzicielskim. Podobnie jest z ochroną środowiska. Wobec struktury polskiego miksu energetycznego (zdominowanego przez węgiel kamienny i brunatny) przedsiębiorstwa powinny nadawać wyższy priorytet zmniejszeniu energochłonności i dążeniu do samowystarczalności energetycznej (np. dzięki instalacjom OZE) niż zmianie floty samochodów ze spalinowych na elektryczne zasilanych prądem „z gniazda”, wytworzonym z dużym udziałem wysokoemisyjnych źródeł energii elektrycznej.
Podobnie rzecz ma się z innymi działaniami na polu społeczeństwa, środowiska czy zarządzania firmą – muszą one wynikać ze zhierarchizowania problemów występujących w danym państwie czy lokalnym otoczeniu i priorytetowo traktować wspomaganie rozwiązywania tych najbardziej istotnych. Ślepe kopiowanie globalnej agendy bez jej adaptacji do lokalnych uwarunkowań naraża całość idei społecznej odpowiedzialności rozwoju na zarzuty o wyalienowanie i krytykę jako działań „pijarowych” niemających nic wspólnego z realnym działaniem na rzecz dobra wspólnego.
Nie można również pominąć pewnego argumentu ideologicznego. Duża część globalnej agendy CSR, publikacji związanych ze zrównoważonym rozwojem itd. uznawanej za „bezstronną” i „obiektywną” jest oparta o pewne ideologiczne założenia, które nie przystają do różnych kultur i cywilizacji. Jest to obiekt krytyki ze strony grup społecznych czy całych społeczeństw odrzucających te ideologiczne założenia.
Naczelną zasadą społecznej odpowiedzialności biznesu powinien być poszanowanie kultury i obyczajów społeczności, w których prowadzi się działalność, równie ważne jest zakorzenienie w lokalnych problemach i dostosowywanie rozwiązań CSR do uwarunkowań występujących w danym państwie, narodzie i społeczności.
CSR – realne zaangażowanie czy propagandowa ściema?
Wiele firm „zieloną” czy „prospołeczną” agendę niestety traktuje utylitarnie, jako pijarowy chwyt, mający na celu uzyskanie korzyści wizerunkowych dla firmy. W takim podejściu różne prospołeczne działania są jedynie środkiem do celu, jakim jest wzmocnienie marki i uzyskanie, nawiązując, do teorii kapitałów francuskiego socjologa Pierra Bourdieu, „kapitału symbolicznego” w postaci uznania, różnych certyfikatów i uzyskania statusu firmy „zielonej”, „ekologicznej” i „odpowiedzialnej”.
Nie przez przypadek coraz popularniejszym terminem staje się „greenwashing”, który można przetłumaczyć jako „ekościema”, czyli pozorowania proekologicznych działań w celu maksymalizacji korzyści przez firmę. Tej hipokryzji i pięknych haseł, za którymi często kryją się nie takie piękne działania, jest oczywiście więcej i nie odnoszą się one jedynie do kwestii środowiskowych. Na rynku widzimy korporacje szczycące się najwyższymi standardami zarządzania, dbałością o prawa człowieka i przestrzeganiem „standardów inkluzywności” w zatrudnianiu tworząc pewną pijarów otoczkę dla konsumentów w państwach rozwiniętych, gdzie sprzedawane są ich finalne produkty. Jednocześnie te same firmy korzystają na półniewolniczej pracy, pracy dzieci (np. w państwach afrykańskich) czy urągających godności ludzkiej standardów pracy w azjatyckich i afrykańskich niskorozwiniętych państwach, skąd pozyskują surowce bądź gdzie realizowana jest produkcja. Nie dzieje się to najczęściej bezpośrednio, lecz za pomocą podmiotów włączonych w łańcuch wartości danej firmy. Przykładów zresztą nie trzeba szukać daleko, także w Polsce wiele dużych firm mocno podnoszących kwestie najwyższych standardów i dialogu z pracownikami jednocześnie np. blokuje powstawanie związków zawodowych w swoich zakładach.
W Fundacji IPS chcemy walczyć z takim podejściem. Naszą misją nie jest wręczanie „zielonych odznak” za powierzchowne pijarowe działania, lecz dążenie, by firmy realnie rozumiały społeczne potrzeby i współdziałały na rzecz rozwiązywania społecznych problemów. Chcemy tworzyć warunki do tworzenia realnego społecznego dialogu, w którym, często sprzeczne, interesy pracowników, pracodawców i wielu innych interesariuszy ścierają się i wypracowywany jest kompromis w sposób sprawiedliwy godzący interesy wszystkich stron. Uważamy, że usilne oddzielanie gospodarki i kwestii zysków od kwestii społecznych jest podziałem sztucznym.
Za przedsiębiorstwami stoją przecież ludzie, którzy w czasie pracy są szefami firm, po pracy natomiast są członkami różnych społeczności, na które działania firm wywierają konkretny wpływ. Zatruwając środowisko „w czasie pracy”, można maksymalizować zyski przedsiębiorstwa, należy mieć jednak świadomość, że z punktu widzenia tego, co „po pracy” trujemy sami siebie, swoje rodziny i przyjaciół. Można ludzi „w pracy” maksymalnie eksploatować, nie przestrzegać zasad BHP czy skąpić na filantropijne działania, ale hipokryzją byłoby „po pracy” zamartwianie się o swojego przyjaciela, który narzeka na obciążenia w pracy i nieprzyjemną atmosferę czy smucenie się, że żona działająca w charytatywnej organizacji nie może zebrać darowizn na przygotowanie świątecznych paczek w lokalnym domu dziecka.
Dlaczego byłoby to hipokryzją? Ponieważ do takiego stanu rzeczy przyczyniła się firma, której szef „w pracy” nie dba o odpowiednie standardy i zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego.
Należy pamiętać, że będąc szefem firmy, kształtuje się nie tylko na szeroko rozumianą kulturę organizacyjną w swojej firmie, lecz wpływa się na kulturę organizacyjną i instytucjonalną przedsiębiorstw w mieście, regionie i całym państwie. Konkurencja podpatruje standardy (bądź ich brak). Podwładni nauczeni pewnych zachowań i schematów będą je reprodukować w innych miejscach pracy, uznając je za standard.
Tak więc, jak wspomniałem, za przedsiębiorstwami stoją ludzie będący w różnych momentach różne role, raz rolę szefa firmy, raz rolę członka otoczenia społecznego tej firmy. W roli szefa się bywa, człowiekiem jest się cały czas. Dlatego ważne jest, by w kierowaniu przedsiębiorstwem rozumieć, że jest się najpierw człowiekiem, a dopiero później szefem, by nie przekładać krótkoterminowego interesu firmy, nad długoterminowe interesy własne, rodziny i otoczenia, w którym funkcjonujemy.
I właśnie o taką społeczną odpowiedzialność biznesu walczymy. Nie chcemy, by społeczną odpowiedzialność traktowano jako przykry obowiązek czy jedynie działania, których ostatecznym celem jest wzmocnienie marki i brylowanie w świetle reflektorów.
W Fundacji Instytut Przedsiębiorczości Społecznej walczymy o zrozumienie, że społeczna odpowiedzialność biznesu to lepsze jutro dla nas i następnych pokoleń. Chcemy przekonywać, że właściciele firm, pracownicy i lokalni interesariusze nie powinni na siebie patrzeć antagonistyczne, jak na wrogów, czy obrazowo ujmując przeciwników w przeciąganiu liny, gdzie jedna strona przeciągnąć linę w całości na swoją stronę.
Społeczna odpowiedzialność biznesu musi być oparta na dialogu. W końcu wszyscy chcemy żyć w społeczeństwie szczęśliwym, gdzie ludzie wychodzą z pracy uśmiechnięci, z dostępem do czystego powietrza, chcemy by lokalne władze miały środki z podatków na remonty chodników, parków i inne społeczne inwestycje i wreszcie wszyscy chcemy, by lokalni przedsiębiorcy działali w prorozwojowym środowisku biznesowym, by mogli realizować swoje ambicje i rozwijać swoje firmy.